Opowiadania zawierają wulgaryzmy oraz wątki homoseksualne. Jeśli coś nie gra, proszę, opuść bloga.

31 stycznia 2016

ROZDZIAŁ 001

- Yi, idziesz?
Spojrzałem na Hyunę i skinąłem głową, kończąc palić. Nie robiłem tego często. Głównie jak byłem zestresowany, bądź w chwilach takich jak ta.
Stałem przed najmodniejszym klubem w Seulu z papierosem w ręku i przyjaciółką u boku. Klub „Babylon” cieszył się ogromną sławą głównie dzięki wypożyczaniu miejsca do użytku filmowego. Dodatkową popularność zyskał po przykrym wypadku, mianowicie wybuchu gazu. Placówka na pół roku została zamknięta i przez ten czas odnowiona. Ledwo przypomina siebie za dawnych lat. Jedynie miejsce, w którym stoi i bar przypominają o tym.
Zgasiłem niedopałek i wszedłem do środka, wcześniej pokazując rosłemu ochroniarzowi pieczątkę wstępu. Wyminąłem tabun tańczących na parkiecie ludzi, aż dotarłem do loży dla VIP-ów, którą zajęliśmy ze znajomymi. Usiadłem obok Hyuny i wskazałem na pełną szklankę.
- Woda z cytryną. Specjalnie dla ciebie wzięłam.
Chwyciła szklankę i podała mi ją. Powąchałem i upiłem łyk, a czując posmak świeżej cytryny i ani grama alkoholu, uśmiechnąłem się.
W życiu były dwie rzeczy, których nigdy bym nie tknął: alkohol i narkotyki. Alkohol zawsze znajdywał połączenie z prochami. Właśnie przez to mój ojciec wpadał w szał. Spróbował raz i się wciągnął.
Wzdrygnąłem się ledwo wyczuwalnie i natychmiast poczułem ciepłą dłoń dziewczyny na swojej oraz ujrzałem lekki uśmiech na jej buzi.
- Chodź tańczyć! - Usłyszałem jej głos tuż przy swoim uchu i nagłe szarpnięcie, wskazujące bym się ruszył.
Wstałem nieśpiesznie i przepuściłem przyjaciółkę.
- Zaraz do ciebie dołączę! - Odkrzyknąłem i udałem się w kierunku toalet, skąd wyszedłem po chwili, odczuwając wyraźną ulgę. Przecisnąłem się do swoich i dałem się ponieść tańcu. Bez alkoholu w organizmie też dało się bawić, co zawsze śmieszyło moją paczkę. Pozwoliłem się sobie wyluzować i cieszyć dzisiejszą nocą. Przeczesałem swoją ciemną czuprynę i z imprezowych podskoków przeszedłem bardziej w seksowne ruchy, gdy nagle poczułem czyjeś wielkie dłonie na biodrach. Odwróciłem głowę w kierunku osobnika i poczułem na policzku jego gorący oddech. Bez chwili namysłu zacząłem się o niego ocierać, a ten w zamian zaczął błądzić dłońmi po mym ciele.
Nikt nie zwracał na nas uwagi, co mnie cieszyło. Babylon został stworzony z myślą o osobach bojących się wyjść z szafy, innej orientacji niż heteroseksualna. „Bądź sobą” było głównym mottem klubu. Ktokolwiek wszczynający burdy był automatycznie usuwany z klubu bez możliwości ponownego wejścia. Co jak co, ale ochrona w tym klubie była pierwsza klasa.
Poczułem rękę nieznajomego na swoim podbródku, a następnie jego wargi na swoich. Domyślałem się do czego to może prowadzić, dlatego odsunąłem się i pokręciłem głową.
W odpowiedzi dostałem uśmiech i skinienie głową, co nie ukrywam, zdziwiło mnie. Oczekiwałem raczej gwałtowności ze strony mężczyzny i brutalności, byleby dostać to, czego pragnie.
- Wybaczcie, że przerywam wam romanse, ale musimy iść! - Zerknąłem na Jaeho, który chwycił mnie ze bark, dając znak bym się ruszył, a następnie na nieznajomego. Wzruszyłem ramionami i udałem się za przyjacielem, aż na zewnątrz klubu. Tam chłopak podał mi kurtkę, którą założyłem, po czym zarobiłem uderzenie w głowę.
- Au! Za co?!
- Za niewinność.
- Ha ha, śmieszne.
- Nie zauważyłeś?
Rozejrzałem się dookoła widząc jedynie zmniejszającą się kolejkę do klubu i parę pojedynczych jednostek chłonących chłodne nocne powietrze.
- Aleś ty mało spostrzegawczy, ale nie dziwię się jak obok miałeś taką dupę.
Parsknąłem śmiechem na słowa chłopaka i oczekiwałem, aż przejdzie do rzeczy.
- Sihyoung był w środku ze swoją paczką, a z tyłu klubu stoją dwa samochody tajniaków.
- No i?
Jaeho strzelił soczystego facepalma i spojrzał na mnie z politowaniem.
- Policja. Narkotyki. Mam jakiś kilo ich przy sobie.
Uniosłem jedną brew w górę i wzruszyłem ramionami.
- Mówiłem byś pozbył się tego gówna.
- Gdybyś nie zauważył to musimy z czegoś żyć. Złapią mnie to się domyślą, że...
W porę zatkałem chłopakowi usta dłonią i przyłożyłem palec do swoich, dając znak, by był cicho. Wskazałem migami na zbliżający się samochód. Czarny sedan toczył się powoli uliczką, przy której znajdywał się klub. Obaj przesunęliśmy się bardziej pod ścianę i obserwowaliśmy auto.
- Niby skąd tajniaki mieliby cynk o prochach?
- No nie wiem geniuszu? Pewnie dlatego, że to psy.
- Tajniacy? Mundurowych jeszcze pojmę, ale t-a-j-n-i-a-c-y?
Przeliterowałem ostatnie słowo, gdy nagle z klubu padły strzały. Automatycznie z chłopakiem schowaliśmy się w pobliskim zaułku.
- Gdzie dziewczyny?!
Szturchnąłem go, wpychając głębiej.
- W środku!
- Wynoś się stąd i nie daj złapać.
- Ale co z tobą?
- Jak to co? Idę po nie!
- Pieprzony bohater.
Usłyszałem rechot wydobywający się z gardła chłopaka i chwilę później już wbiegałem do klubu, gdzie panowało zamieszanie. Ujrzałem na parkiecie kilka powalonych i skutych osób, w tym Jacksona i Mino ze świty Sihyounga. Przy barze siedział Seunghyub z workiem lodu przy rozwalonym łuku brwiowym, a dwóch tajniaków właśnie wyprowadzało Seunghoona z zaplecza. Świetnie, ale gdzie dziewczyny? - pomyślałem i w tym samym momencie dostałem smsa od Youngjae.
Od: Youngjae
Wszyscy jesteśmy na zewnątrz.
Gdzie jesteś? Widziałeś Hyunę?
Ukryłem się w korytarzu prowadzącym do dark roomów i szybko odpisałem.
Do: Youngjae
Szukam jej. Zwijajcie się stąd.
Znajdźcie Jaeho.
Po chwili przyszła odpowiedź.
Od: Youngjae
Jest z nami. Uważaj na siebie.
Wyłączyłem telefon i podniosłem głowę w momencie, kiedy zauważyłem leżącą na ziemi dziewczynę. Cholera, warknąłem w myślach i rozejrzałem się po pomieszczeniu.
- Na co czekasz?
Odwróciłem się gwałtownie, ale widząc kto to, odetchnąłem.
- Muszę Hyunę stąd wydostać.
- Lojalność widzę. - Zamruczał Hyunseung i dźgnął w żebro towarzysza. - Zgaduję, że chcesz byśmy trochę zamieszania wprowadzili?
- Brawo. Potem musicie zwiewać.
- Spokojna już o to twa makówka. - Odparł dość mocno wstawiony Junhyung. - Pół biedy jak nas złapią.
Obaj z Hyunseungiem spojrzeliśmy na pijaczynę i pokręciliśmy głową.
- Idziemy. - Hyunseung chwycił Junhyunga i wyszli na środek.
Wystarczyła chwila nieuwagi jednego z pilnujących, by chłopaki wyprowadzili czym prędzej Hyunę. Korzystając z nieuwagi gościa, zacząłem biec do wyjścia, kiedy drogę zastąpił mi szef policji. Poczułem gwałtowne pchnięcie i mocne uderzenie w głowę. Świat zawirował, a mnie spowiła ciemność.

2 komentarze:

  1. Tak mało jest fanfików z History - nawet nie wiesz jak bardzo się ucieszyłam, gdy znalazłam twojego bloga! Do tego widać, że umiesz pisać. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Będę tu zaglądać. Powodzenia! :)
    An~

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Czekam na kolejne rozdziały! ❤��

    OdpowiedzUsuń